poniedziałek, 10 września 2012

Życie jak wata cukrowa

Kolejna odsłona mojego dziwacznego opowiadania...

W tej części dowiecie się trochę kim jest tajemniczy Azjata ...



Stałam tak wpatrując się w scenę i wymyślając różne ustawienia na niej. Gdy me rozmyślania przerwała jedna dziewczyna z naszej grupy przyszła po mnie i zaczęłyśmy biec w kierunku szatni. Wtem wpadłam  na jakiegoś chłopaka przy czym oblałam go sokiem, który trzymał w ręce. Był ubrany w elegancki można powiedzieć garnitur, co mnie bardzo zdziwiło. Bo rzadkością jest by chłopak w jego wieku tak się ubierał a wyglądał na około 17 lat. Miał czarne trochę kręcone włosy, które sterczały mu trochę w nieładzie to w prawą stronę to w lewą. Jego usta pełne namiętności w które mogła bym się zatracić i zapomnieć o rzeczywistości, Jego dziewczyna ma wielkie szczęście go całując. Zerknęłam na jego oczy, były trochę skośne, co mogło oznaczać, że mógł pochodzić z Chin, Japonii czy Korei. Ale co robi tu taki chłopak?? Wysoki, dobrze zbudowany, może troszeczkę z krzywym nosem.
-        Halo głucha jesteś?? – krzyknął ze złością do mnie chłopak. Byłam tak pochłonięta analiza każdej części jego ciała, ze nie zauważyłam , że coś do mnie mówił.- Masz wytrzeć mi ten sok z mojej koszuli, który rozlałaś na mnie nie zauważając mnie. Nie tylko ślepa ale i też głucha.
-          Przepraszam, bardzo mi przykro, ale się bardzo spieszę. Mogę później wytrzeć twoja koszulę?? Za chwile występuję z zespołem i muszę się jeszcze przygotować. – powiedziałam szybko. Serce waliło mi jak oszalałe. Tylko nie byłam pewna z jakiego powodu czy, ze mogę zaraz spóźnić się na swój własny występ czy dlatego, ze przede mną stoi taki przystojny chłopak.
-          Za kogo ty mnie uważasz, by tak do mnie mówić?? Co?? Powiedziałem że masz coś zrobić teraz, ale dobrze niech będzie moja dobra wola po swoim występie mi to wyczyścisz-odpowiedział szczerząc się do mnie,
       co o mało nie zemdlałam. Ale chwila co on powiedział?? Jego dobra wola?? Co to ma być??
-          A ty za kogo się uważasz by ludzi tak traktować i mówić jak do służby?? Moja dobra wola też coś!!
Już otwierał usta, by coś odpowiedzieć, ale dziewczyna z którą biegłam pociągła mnie za rękę i poszłyśmy do szatni. Wkurzona jak nigdy, rozmyślałam jak on mógł do mnie ten żółtek się odzywać?? Ja już mu wytrę tą koszule!! Dziewczyny jakoś mnie uspokoiły, ale nie zdarzyłam im opowiedzieć o zdarzeniu, które miało miejsce.  Cała nasza grupa poszła pod scenę i oczekiwała na występ. E końcu nas wywołali. Piosenki wyszły nam perfekcyjnie, taniec także i przedstawienie. Czułam się świetnie, myślałam, ze nic mi nie popsuje humoru. A tu idziemy a przede mnie wyskoczył ten żółtek i zaczął gadać bym mu tą głupią koszule  wytarła.
-          Hej no dobra choć na korytarz i ci te twoje cenne ciuszki wytrę.
-          Nie można było tak od razu??  Myślisz, ze mam aż tyle czasu??
-          Co?? Co ty do mnie mówisz?? Nie udawaj takiego ważniaka, bo mnie wkurzasz.
-          A może ja jestem ważniakiem?? Co??
-          E tam. Bądź sobie kim chcesz. Wytrę tę koszule i będzie w końcu z tobą spokój/
Poszliśmy na korytarz. Wzięłam jakąś chusteczkę, którą lekko zwilżyłam w łazience i zaczęłam mu szorować koszulę. Jak mogłam się poniżyć do takiego stopnia, bym jakiemuś dupkowi szorować rzeczy.
Wielki pan się znalazł. Ale nie powiem jest bardzo przystojny te oczy a twarz taka męska.
-Jej żyjesz??- krzyknął do mnie. Nie zauważyłam, ze od jakiś paru minut patrzę mu w oczy i w ogóle nie czyszczę koszuli.
-No żyję, tylko trudno mi to uwierzyć, że muszę tę szmatę czyścić.
-Szmatę?? Ona jest droższa niż wszystko co masz na sobie i pomnożone razy 50.
-Ojojoj wielki pan się znalazł- westchnęłam
-Co?? Słucham??
-A nic nic. Powiedziałam, ze może to być i prawda.- uśmiechnęłam się ironicznie.
-Na pewno! – powiedział z satysfakcją- Ała nie tak mocno!- wrzasnął
-Przepraszam bardzo wielkiego panicza, ze sprawiłam jemu ból.
Spojrzał na mnie złowrogo.
-Ej dziewucho, nie denerwuj mnie!
-Dziewucho?? Uważaj sobie debilu!- zazgrzytałam zębami. Chłopak spojrzał się na mnie otwierając lekko usta
i układając je w dziwnym grymasie. Oczy otworzył szeroko, jak był by zdziwiony. Na chwile zamilkliśmy.            W skupieniu czyściłam koszule i w końcu się odezwałam:
-A jak jaśnie pan ma na imię??- przygryzłam lekko wargę, denerwując się czy to był odpowiedni moment na takie pytanie.
-Co cię to obchodzi?? Ty powinnaś mi się przedstawić wstrętna dziewucho- odpowiedział lekko uśmiechając się ze złością.
-A ty kiedy przestaniesz mnie obrażać. Myślisz, że powiem ci jak mam na imię?? Oj mylisz się!!- wrzasnęłam.
Wtem moja przyjaciółka Gosia energicznie do nas podbiegła i krzyknęła:
-Dominika, dalej choć zaraz jedziemy do domu.
Co ona zrobiła?? Głupi żółtek dowiedział się jak mam na imię. Zaczerwieniłam się i rzuciłam ostatnie złowrogie spojrzenie chłopakowi, który zaczął się szeroko uśmiechać i na przegnanie krzykną:
-Do zobaczenia Dominiko wstrętna dziewucho!!!
Wkurzyłam się i szarpnęłam chudą, dość wysoka Gosię i pociągnęłam ją na zewnątrz.
-Ej nie ciągnij mnie tak!! Zwariowałaś?? Co to za chłopak??- rzekła uśmiechając się i ruszając znacząco brwiami.
-Eee... Nikt. Jakiś wielki pan, który ma bardzo wysokie mniemanie o sobie- odparłam  gryząc się po raz kolejny w wargę ze złości.
-No, ale strasznie przystojny jest. Jak go nie chcesz to ja chętnie skorzystam z okazji.
-Przestań- przerwałam jej i rzuciłam złowrogie spojrzenie.
-No nie denerwuj się. O idzie Asia, ciekawe co ona na to powie.
-Ej nie mów mi nic o nim przy mnie. Jak już tak chcesz o nim tak opowiadać to ja sobie idę tam na schody. Zawołaj skończycie się ekscytować. Odeszłam włączając sobie muzykę z telefonu. Spoglądałam na dziewczyny, które z wielkim skupieniem rozmawiały. Ja tylko stałam i patrzyłam się w przestrzeń przede mną. Z moich rozmyślań wyrwała mnie jakaś osoba, która mnie popchnęła i prawie bym spadła ze schodów. Wyciągnęłam szybko z uszu słuchawki i rzuciłam się na ta osobę.
-Hej uważaj jak chodzisz?? Ślepy jesteś??
Postać stojąca przede mną odwróciła się i zobaczyłam tego dziwnego  żółtka z którym parę minut temu gadałam. Chłopak szczerzył się do mnie, tak jak by był z tego dumny, że mnie popchnął.
-Jak mylisz może jesteśmy już  kwita?? Choć nie powinienem cię jeszcze sokiem oblać??- rzekł
-Co??
-Znowu głucha jesteś?? Chyba musisz iść do lekarza.- zaśmiał się
Naszą rozmowę przerwał jakiś mężczyzna, który prawie ciągle chodził za tym żółtkiem.
-Paniczu, musimy już jechać. –zwrócił się do chłopaka, który ciągle się szczerzył do mnie.
-Dobrze już idę. No to na razie dziewucho- powiedział i zaśmiał się po raz kolejny do mnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz