Pewnie zastanawiacie się czego może dotyczyć tytuł mojego dzisiejszego posta....
Pod tym tytułem będę zawsze umieszczać moje troszkę dziwne opowiadanie, które jeszcze powstaje. Na razie udało mi się napisać prawie 30 stron A4.
Jak na mnie to naprawdę
dużo... Jeszcze nigdy tak długiego opowiadania nie napisałam i mam
nadzieję, że kiedyś je skończę.Może będzie z happy endem a może zakończę
jakąś tragedią. Mam wiele pomysłów jak rozwinąć akcję i muszę je
poukładać w jakąś dość logiczną całość.
Dlaczego moje opowiadanie zatytułowałam; "Życie jak wata cukrowa"???
Taki
dałam tytuł ponieważ, Lee Ha Rim po przeczytaniu jednego z fragmentów
powiedziała, ze to trochę przesłodzone jak na rzeczywistość. I zaczęłam
rozmyślać nad tym co jest słodkie a czasem i za bardzo, ze gdy za dużo
tego zjemy jest nam nie dobrze.... I w końcu wpadłam na watę cukrową,
którą uwielbiam.
Mam
nadzieję, ze chodź trochę spodoba wam się to coś...^^ Wiele sytuacji w
tym opowiadaniu zdarzyło się naprawdę a inne to wymysł mojej wielkiej
wyobraźni...
Rozdział I
Dominika
Silny porywisty wiatr wyrwał mnie z łóżka. Obudziłam się parę minut przed moim budzikiem, który każdego ranka doprowadza mnie do szału. Poszłam więc zrobić sobie śniadanie. Wszyscy domownicy pogrążeni jeszcze we śnie. Jak im zazdroszczę, też chciałabym być pod ciepłą pierzynką i smacznie pochrapywać.
Silny porywisty wiatr wyrwał mnie z łóżka. Obudziłam się parę minut przed moim budzikiem, który każdego ranka doprowadza mnie do szału. Poszłam więc zrobić sobie śniadanie. Wszyscy domownicy pogrążeni jeszcze we śnie. Jak im zazdroszczę, też chciałabym być pod ciepłą pierzynką i smacznie pochrapywać.
A
tu trzeba wstać do szkoły, którą z jednej strony lubię z tej
rozrywkowej, spotkań ze znajomymi i wycieczkami. Jak co dzień
przygotowałam sobie bułkę z szynką i białym serem, którą zapakowałam do
torebki śniadaniowej. Pobiegłam do łazienki, wyszczotkowałam zęby i
doprowadziłam moje długie brązowe włosy do ładu. Stanęłam przed moją
szafą z ubraniami i wygrzebałam
z niej jasno niebieskie dżinsy z białymi łatkami, które doskonale
pasowały do mojej niskiej sylwetki. Jeszcze sweter na siebie i jestem
gotowa. Zabrałam plecak i podreptałam
do
kuchni, gdzie czekam zawsze na telefon od mojej przyjaciółki Asi. Jest
to dziewczyna o brązowych oczach, pięknych włosach, których każdy jej
zazdrości. Trochę ich barwa budzi kontrowersji, ponieważ nie można
powiedzieć jej że jest to kolor bliski koloru marchwi, bo wtedy trochę
się złości. Najodpowiedniejsze zidentyfikowanie tej barwy to
jak kiedyś powiedziała Gosia (moja druga przyjaciółka )to kolor
miodowy. Asia także jest wysoka i ma dość zgrabna figurę, która do niej pasuje. Ma ona siostrę Natalię, która także jest moją dobrą przyjaciółką. Zawsze mogę na nie liczyć, choć czasem nie
potrafię im w pełni powiedzieć prawdy co czuje w pewnych sytuacjach,
które mnie napotykają. By zapieczętować naszą przyjaźń w sylwestra
stworzyłyśmy grupę F4( cztery kwiaty). Wzięłyśmy to na podstawie naszego
ukochanego serialu Kgotboda namja. Jest to nasz sens życia,- koreańskie
dramy. Stworzyłyśmy tą grupę nie tylko by zapieczętować nasza przyjaźń,
ale także byśmy nigdy nie zapomniały o sobie, gdy wyjdziemy już z
gimnazjum. Niestety ten czas zbliża się coraz szybciej. Jest już styczeń
a czerwiec nadejdzie bardzo szybko. Nie wiem jak to przeżyjemy.
Jesteśmy już przyjaciółkami od pierwszej klasy podstawówki. Tyle razem
lat spędzonych razem, mam tylko nadzieję, że je tylko podwoimy, potroimy
i będziemy przyjaźnić się do śmierci. Z moich rozmyślań wyrwał mnie
telefon, który zaczął wibrować, co oznaczało, ze trzeba się zbierać na
przystanek.
-Hej nona- przywitała mnie Asia
-Hej
Lee Ha Rim i Han Sang Sub- ( są to nasze imiona koreańskie, które
stworzyłyśmy na podstawie naszych dat urodzenia) odpowiedziałam
-Dominika,
to w ta niedzielę występujemy w Stęszewie. Natalia pojedziesz z nami,
czy zostajesz w domu – zapytała Asia swoja siostrę.
-Eee.. Chyba zostanę w domu. Trochę seriali pooglądam.
-Heh..
No tak.. Seriale koreańskie rządzą!! Ja je trochę wolno oglądam, bo mi
się coś zacina albo mama mi karze zejść z komputera. W końcu chciałabym
mieć swój- rzekłam, wyobrażając sobie przepiękny nowy laptop na moim
biurku, który był tylko mój.
-Kurcze.
Ale spróbuj szybciej oglądać „Personal Taste”, bo chcę z tobą obejrzeć
ten nowy serial z Lee Min Ho.- uśmiechając się odezwała się Asia.
-Spoko, właśnie wiem, będę próbowała jak najszybciej obejrzeć.
W tym momencie dotarłyśmy na przystanek. Jak zwykle grupka plastików z pierwszej siedziały w budce,
a chłopcy krążyli przy płocie. Na naszym stałym miejscu stała już Kinga. Jest to wysoka dziewczyna
z
niebieskimi oczami, brązowymi, krótkimi włosami. Ma parę boczków, ale
nie jest zbyt gruba. Nie wyobrażam sobie gdyby była chudsza, nie
pasowało by to zbytnio to jej sylwetki.
-Hej- odezwała się Kinga, budząc mnie z moich rozmyślań.
-Hej- odpowiedziałyśmy chórem, po czym zachichotałyśmy.
Wtem nadjechał autobus i pojechałyśmy do szkoły. Na szczęście dzisiaj nie zostałam na żadnych kółkach
i w domu byłam już o 15.00.
Dni
do niedzieli mijały bardzo szybko, co mnie bardzo cieszyło. Próby,
które były prawie codziennie powodowały, że czas minął szybciej. Ani się
nie zorientowałam a już zadzwonił mój budzik w niedzielny poranek.
Wstałam szybciej, ponieważ musiałam iść na 9.00 do kościoła, a po mszy spotkanie na
bierzmowanie. Msza jak i samo spotkanie minęła szybko. Przyszłam do
domu czekał już na mnie obiad, który przygotowała moja mama. Gdy wybiła
16.00 godzina zaczęłam się przygotowywać do wyjścia. Rozczesałam swoje
włosy, lekko się umalowałam, spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy i
wyszłam z domu. Spotkałam Asię i Gosię
i
poszłyśmy na przystanek. Doszły do nas Kinga i Karolina, która nie była
w dobrym humorze. Miała taka minę jak by straciła coś ważnego.
-Karolina co się stało??- spytała Kinga
-Nic –odpowiedziała Karolina, wbijając wzrok w pusta przestrzeń przed nią.
Ja i moje przyjaciółki zamiast się zainteresować co się dzieje zaczęłyśmy gadać o serialach. Ale w końcu spytałam się:
-Powiedz co się stało, masz taką minę jak by ci ktoś umarł.
-Aaa.. Nic..- rzekła smutno- nie jestem już z Dawidem.
-Co??- Wszystkie krzyknęłyśmy zszokowane. Przecież wyglądali na szczęśliwa parę.
-No bo gadałam z Kantkiem, kumplem Dawida i namawiał mnie bym z nim zerwała, ale gdy pytałam
go o powód to nie chciał go zdradzić. Mówił jedynie, że będzie tak dla mnie lepiej. W końcu napisałam
do Dawida. A on powiedział mi, ze to nie ma już sensu i, ze lepiej będzie, gdy przestaniemy ze sobą chodzić.
Na koniec spytałam go czy w ogóle kiedyś mnie kochał.
-Co on na to??- spytałam
-Powiedział, ze na początku tak, a potem to już było przyzwyczajenie- westchnęła i powstrzymywała się
z całej siły przed rozpłakaniem się przy nas.
-A jak długo ze sobą byliście?? - spytałam
-2 miesiące.
-No
to jak przez taki krótki czas można się zmienić miłość na
przyzwyczajenie?? Rozumiem po roku czy dwóch latach. – z oburzeniem
powiedziała Asia
-Nie wiem- cicho szepnęła Karolina.
-Karolina
nie wiem czy to wiesz, ale dowiedziałam się ważnej rzeczy, która
mogłaby wyjaśnić zachowanie Dawida.- powiedziała Kinga, jak by nie była
pewna czy może to powiedzieć.
-No mów, ciekawa jestem co to takiego.
-Wczoraj
usłyszałam rozmowę siostry Kantka i jej przyjaciółki. Mówiły, że ty i
Dawid już nie jesteście razem i, że on w Sylwestra całował się z Marzeną
z pierwszej klasy.
Karolina
spoglądała na nią z niedowierzaniem, łzy napłynęły jej do oczu i
zaczęła płakać. Nigdy nie widziałam jej w takim stanie.
-Jak on mógł zrobić coś takiego??- powiedziałam ze złością- Ani
nie miał odwagi się przyznać i on się śmie nazwać mężczyzną. On jest
bezwstydnym bachorem, który nie wie czym jest honor i godność.
-Właśnie, nie płacz już. On nie jest ciebie wart i twoich łez. – powiedziała Kinga, przytulając Karolinę
do siebie, która płakała jak małe dziecko, któremu zabierze się najcenniejszego misia.
Po paru chwilach się uspokoiła i nadjechał autobus do którego wsiadłyśmy i pojechałyśmy do Stęszewa. Dotarłyśmy tam około 16.45 .
Stanęłyśmy przed wielkim budynkiem sali gimnastycznej, gdzie odbywał
się wielki koncert charytatywny w którym brałyśmy udział. Byłam bardzo
zdenerwowana, ponieważ bałam się,
że
zapomnę swojej roli, tekstów piosenek lub się potknę na scenie.
Wpadłyśmy do szatni, w której już czekały na nas dziewczyny z nami
występujące wraz z nasza nauczycielką, która nas przygotowywała. Szybko
się przebrałam i pobiegłam do
głównej sali by zorientować się jak wygląda scena i czy bez problemu się
na niej pomieścimy. Stałam tak wpatrując się w scenę i wymyślając różne
ustawienia na niej. Gdy me rozmyślania przerwała jedna dziewczyna z
naszej grupy przyszła po mnie i zaczęłyśmy biec w kierunku szatni. Wtem
wpadłam na jakiegoś chłopaka
przy czym oblałam go sokiem, który trzymał w ręce. Był ubrany w
elegancki można powiedzieć garnitur, co mnie bardzo zdziwiło. Bo
żadkoscia jest by chłopak w jego wieku tak się ubierał a wyglądał na
około 17 lat. Miał czarne trochę kręcone włosy, które sterczały mu
trochę w nieładzie to w prawą stronę to w lewą. Jego usta pełne
namiętności w które mogła bym się zatracić i zapomnieć o rzeczywistości,
Jego dziewczyna ma wielkie szczęście go całując. Zerknęłam na jego
oczy, były trochę skośne, co mogło oznaczać, że mógł pochodzić z Chin,
Japonii czy Korei. Ale co robi tu taki chłopak?? Wysoki, dobrze
zbudowany, może troszeczkę z krzywym nosem.
Stałam
tak wpatrując się w scenę i wymyślając różne ustawienia na niej. Gdy me
rozmyślania przerwała jedna dziewczyna z naszej grupy przyszła po mnie i
zaczęłyśmy biec w kierunku szatni. Wtem wpadłam na
jakiegoś chłopaka przy czym oblałam go sokiem, który trzymał w ręce.
Był ubrany w elegancki można powiedzieć garnitur, co mnie bardzo
zdziwiło. Bo rzadkością jest by chłopak w jego wieku tak się ubierał a
wyglądał na około 17 lat. Miał czarne trochę kręcone włosy, które
sterczały mu trochę w nieładzie to w prawą stronę to w lewą. Jego usta
pełne namiętności w które mogła bym się zatracić i zapomnieć o
rzeczywistości, Jego dziewczyna ma wielkie szczęście go całując.
Zerknęłam na jego oczy, były trochę skośne, co mogło oznaczać, że mógł
pochodzić z Chin, Japonii czy Korei. Ale co robi tu taki chłopak??
Wysoki, dobrze zbudowany, może troszeczkę z krzywym nosem.
- Halo
głucha jesteś?? – krzyknął ze złością do mnie chłopak. Byłam tak
pochłonięta analiza każdej części jego ciała, ze nie zauważyłam , że coś
do mnie mówił.- Masz wytrzeć mi ten sok z mojej koszuli, który rozlałaś
na mnie nie zauważając mnie. Nie tylko ślepa ale i też głucha.
- Przepraszam,
bardzo mi przykro, ale się bardzo spieszę. Mogę później wytrzeć twoja
koszulę?? Za chwile występuję z zespołem i muszę się jeszcze
przygotować. – powiedziałam szybko. Serce waliło mi jak oszalałe. Tylko
nie byłam pewna z jakiego powodu czy, ze mogę zaraz spóźnić się na swój
własny występ czy dlatego, ze przede mną stoi taki przystojny chłopak.
- Za
kogo ty mnie uważasz, by tak do mnie mówić?? Co?? Powiedziałem że masz
coś zrobić teraz, ale dobrze niech będzie moja dobra wola po swoim
występie mi to wyczyścisz-odpowiedział szczerząc się do mnie,
co o mało nie zemdlałam. Ale chwila co on powiedział?? Jego dobra wola?? Co to ma być??
- A ty za kogo się uważasz by ludzi tak traktować i mówić jak do służby?? Moja dobra wola też coś!!
Już
otwierał usta, by coś odpowiedzieć, ale dziewczyna z którą biegłam
pociągła mnie za rękę i poszłyśmy do szatni. Wkurzona jak nigdy,
rozmyślałam jak on mógł do mnie ten żółtek się odzywać?? Ja już mu wytrę
tą koszule!! Dziewczyny jakoś mnie uspokoiły, ale nie zdarzyłam im
opowiedzieć o zdarzeniu, które miało miejsce. Cała
nasza grupa poszła pod scenę i oczekiwała na występ. E końcu nas
wywołali. Piosenki wyszły nam perfekcyjnie, taniec także i
przedstawienie. Czułam się świetnie, myślałam, ze nic mi nie popsuje
humoru. A tu idziemy a przede mnie wyskoczył ten żółtek i zaczął gadać
bym mu tą głupią koszule wytarła.
- Hej no dobra choć na korytarz i ci te twoje cenne ciuszki wytrę.
- Nie można było tak od razu?? Myślisz, ze mam aż tyle czasu??
- Co?? Co ty do mnie mówisz?? Nie udawaj takiego ważniaka, bo mnie wkurzasz.
- A może ja jestem ważniakiem?? Co??
- E tam. Bądź sobie kim chcesz. Wytrę tę koszule i będzie w końcu z tobą spokój/
Poszliśmy
na korytarz. Wzięłam jakąś chusteczkę, którą lekko zwilżyłam w łazience
i zaczęłam mu szorować koszulę. Jak mogłam się poniżyć do takiego
stopnia, bym jakiemuś dupkowi szorować rzeczy.
Wielki pan się znalazł. Ale nie powiem jest bardzo przystojny te oczy a twarz taka męska.
-Jej żyjesz??- krzyknął do mnie. Nie zauważyłam, ze od jakiś paru minut patrzę mu w oczy i w ogóle nie czyszczę koszuli.
-No żyję, tylko trudno mi to uwierzyć, że muszę tę szmatę czyścić.
-Szmatę?? Ona jest droższa niż wszystko co masz na sobie i pomnożone razy 50.
-Ojojoj wielki pan się znalazł- westchnęłam
-Co?? Słucham??
-A nic nic. Powiedziałam, ze może to być i prawda.- uśmiechnęłam się ironicznie.
-Na pewno! – powiedział z satysfakcją- Ała nie tak mocno!- wrzasnął
-Przepraszam bardzo wielkiego panicza, ze sprawiłam jemu ból.
Spojrzał na mnie złowrogo.
-Ej dziewucho, nie denerwuj mnie!
-Dziewucho?? Uważaj sobie debilu!- zazgrzytałam zębami. Chłopak spojrzał się na mnie otwierając lekko usta i układając je w dziwnym grymasie. Oczy otworzył szeroko, jak był by zdziwiony. Na chwile zamilkliśmy. W skupieniu czyściłam koszule i w końcu się odezwałam:
-A jak jaśnie pan ma na imię??- przygryzłam lekko wargę, denerwując się czy to był odpowiedni moment na takie pytanie.
-Co cię to obchodzi?? Ty powinnaś mi się przedstawić wstrętna dziewucho- odpowiedział lekko uśmiechając się ze złością.
-A ty kiedy przestaniesz mnie obrażać. Myślisz, że powiem ci jak mam na imię?? Oj mylisz się!!- wrzasnęłam.
Wtem moja przyjaciółka Gosia energicznie do nas podbiegła i krzyknęła:
-Dominika, dalej choć zaraz jedziemy do domu.
Co
ona zrobiła?? Głupi żółtek dowiedział się jak mam na imię.
Zaczerwieniłam się i rzuciłam ostatnie złowrogie spojrzenie chłopakowi,
który zaczął się szeroko uśmiechać i na przegnanie krzykną:
-Do zobaczenia Dominiko wstrętna dziewucho!!!
Wkurzyłam się i szarpnęłam chudą, dość wysoka Gosię i pociągnęłam ją na zewnątrz.
-Ej nie ciągnij mnie tak!! Zwariowałaś?? Co to za chłopak??- rzekła uśmiechając się i ruszając znacząco brwiami.
-Eee... Nikt. Jakiś wielki pan, który ma bardzo wysokie mniemanie o sobie- odparłam gryząc się po raz kolejny w wargę ze złości.
-No, ale strasznie przystojny jest. Jak go nie chcesz to ja chętnie skorzystam z okazji.
-Przestań- przerwałam jej i rzuciłam złowrogie spojrzenie.
-No nie denerwuj się. O idzie Asia, ciekawe co ona na to powie.
-Ej
nie mów mi nic o nim przy mnie. Jak już tak chcesz o nim tak opowiadać
to ja sobie idę tam na schody. Zawołaj skończycie się ekscytować.
Odeszłam włączając sobie muzykę z telefonu. Spoglądałam na dziewczyny,
które z wielkim skupieniem rozmawiały. Ja tylko stałam i patrzyłam się w
przestrzeń przede mną. Z moich rozmyślań wyrwała mnie jakaś osoba,
która mnie popchnęła i prawie bym spadła ze schodów. Wyciągnęłam szybko z
uszu słuchawki i rzuciłam się na ta osobę.
-Hej uważaj jak chodzisz?? Ślepy jesteś??
Postać stojąca przede mną odwróciła się i zobaczyłam tego dziwnego żółtka z którym parę minut temu gadałam. Chłopak szczerzył się do mnie, tak jak by był z tego dumny, że mnie popchnął.
-Jak mylisz może jesteśmy już kwita?? Choć nie powinienem cię jeszcze sokiem oblać??- rzekł
-Co??
-Znowu głucha jesteś?? Chyba musisz iść do lekarza.- zaśmiał się
Naszą rozmowę przerwał jakiś mężczyzna, który prawie ciągle chodził za tym żółtkiem.
-Paniczu, musimy już jechać. –zwrócił się do chłopaka, który ciągle się szczerzył do mnie.
-Dobrze już idę. No to na razie dziewucho- powiedział i zaśmiał się po raz kolejny do mnie.
Naszą rozmowę przerwał jakiś mężczyzna, który prawie ciągle chodził za tym żółtkiem.
-Paniczu, musimy już jechać. – zwrócił się do chłopaka, który ciągle się szczerzył do mnie.
-Dobrze już idę. No to na razie dziewucho- powiedział i zaśmiał się po raz kolejny do mnie.
Nie
odezwałam się. Patrzyłam tylko jak wsiada do auta i odjeżdża i stałam
jak osłupiała. Wszyscy się na mnie patrzyli z zaciekawieniem. Poczułam
się trochę zawstydzona, lekko się uśmiechnęłam i ruszyłam w stronę ławki by
usiąść. Podbiegły do mnie przyjaciółki i zaczęły z wielka ekscytacją
rozmawiać o tym chłopaku. Podniecały się jego wyglądem i jego stylem
ubierania, chodzenia. Ja wcale się nie odzywałam, siedziałam ponuro
czekając aż przyjedzie autobus. W domu byłam około godziny 21.00.
Uszykowałam sobie coś do jedzenia, po czym ubrałam się w piżamę i
zaczęłam zajadać się moja kanapką z serem, szynka i ogórkiem kiszonym.
Gdy skończyłam posiłek spakowałam się jeszcze do szkoły i położyłam się do mojego ciepłego łóżka.
Leżąc pod kołdrą zaczęłam rozmyślać o tym nieznajomy, którego spotkałam. Trochę zaczęłam żałować,
że nie byłam milsza. I w
końcu nie dowiedziałam się jak ma na imię. Już go nigdy nie spotkam,
nie będę miała okazji dowiedzieć się o nim więcej. Ale z drugiej strony
zasłużył sobie na takie traktowanie z mojej strony.
On
też nie był dla mnie za miły. Nazwał mnie wstrętną dziewuchą i odnosił
się jak do służby. Jak tak można się zachowywać. Niby taki bogaty, a
kultury za grosz. Może mieć najwięcej pieniędzy na świecie, ale nie
zjedna mojej przyjaźni. Chyba, ze się zmieni to może w tedy. Ale na
pewno musiałby na to zapracować. Po paru minutach bicia się z myślami
zasnęłam.
Noc minęła spokojnie, bez żadnych koszmarów. Miałam tylko dziwne przeczucie, ze coś się wydarzy.
Nie
koniecznie będzie to coś pozytywnego, ale miałam nadzieje, że jednak
tak. Zaczęłam, więc przygotowania do szkoły. Poranna toaleta, śniadanie i
wyprawa na przystanek. Pierwsza lekcja rozpoczęła się o 8.00 była to
fizyka. Trochę na niej przysypiałam, ale moja przyjaciółka Asia na
szczęście kontrolowała sytuacje i budziła mnie, gdy pan coś ode mnie
wymagał. Kolejne dwie lekcje ciągnęły się w nieskończoność. Marzyłam
tylko
o
długiej przerwie by wpaść z dziewczynami do biblioteki na kolejny
odcinek serialu. Niestety, gdy tam poszłyśmy okazało się, że jest
zamknięta. Dlatego zaczęłam przed drzwiami budynku strzelać fochy i
krzyczeć;
-Dlaczego nam to robią??
Dziewczyny patrzyły się na mnie i zaczęły się śmiać. Po paru minutach przestałam zgrywać wariatkę
i
poszłyśmy pod szkołę by sobie pogadać. Gdy dochodziłyśmy do budynku
ujrzałam wysokiego chłopaka ubranego w szare dżinsy, niebieska koszulę i
białą kamizelkę. W prawej ręce trzymał otwartą butelkę soku
pomidorowego. Jego czarne włosy ułożone trochę w nieładzie sterczały w
różne strony, przez wiatr, który je rozwiewał. Wyglądał tak nieziemsko,
że mogłam mu wybaczyć wczorajsze zachowanie. Dziewczyny szturchając
mnie wyrwały mnie z transu.
-Hej
Domi, czy to nie jest ten chłopak, o którym mi opowiadały Asia i
Gosia?? – spytała Natalia, uśmiechając się do mnie i pokazując swój
trochę krzywe uzębienie.
-No
chyba tak, ale co on tu robi?? Przecież ja mu nic o sobie nie mówiłam,
ani do jakiej szkoły chodzę ani ile mam lat. Zupełnie nic. Może jeszcze z
kimś rozmawiał z naszej ekipy i do niego przyjechał- rzuciłam
-Niby do kogo?? Masz mi tam w tej chwili iść i wszystkiego się dowiedzieć.!!- krzyknęła mi prosto do ucha Asia.
-No właśnie za minutę już widzę cię tam przy jego boku jak z nim rozmawiasz- wtrąciła Gosia. Podskakując
i popychając mnie w stronę żółtka.
-No
dobra idę- westchnęłam- ale jak coś będzie nie tak to wasza wina –
ostrzegłam je i lekko przygryzłam wargę. Ruszyłam w kierunku chłopaka, bawiąc się sznurkiem od bluzy. Żółtek wpatrywał się w drzwi i okna szkoły jak by na kogoś czekał, wypatrywał.
-Hej- wyjąkałam, ukrywając moje podniecenie i nie pokój..
-Witaj. W końcu raczyłaś się zjawić.. Czekam już na ciebie jakieś 10 minut.
-Co??
A skąd miałam wiedzieć, ze się tu zjawisz i będziesz chciał się ze mną
spotkać?? A tak w ogóle skąd wiesz, że tu chodzie do szkoły?? –
spytałam. Spojrzał na mnie trochę z politowaniem, ale uśmiech z jego
twarzy nie zniknął.
-Oj
mała jeszcze nic o mnie wiedząca dziewuszko. Dla mnie nie ma rzeczy nie
możliwych, a znalezienie o tobie informacji jest dla mnie tak łatwe, że
twój rozumek nie jest w stanie tego sobie wyobrazić.- zaczął się śmiać
i bawić się etykietą od soku.
-Wyobraźnie
to ja już mam i to tak wielką, że byś mógł się przerazić co w mojej
głowie siedzi. Ale po co szukałeś informacji??- spytałam, byłam bardzo
ciekawa jego odpowiedzi. Nigdy jeszcze się nie przydarzyło, by jakiś
chłopak, którego poznałam zjawił się w mojej szkole, by ze mną
porozmawiać. Może przemyślał swoje zachowanie i pożałował, że się nie
przedstawił nie był milszy. Przyglądałam mu się z ciekawością i
niecierpliwością.
-Ponieważ
nie lubię mieć nie wyrównanych rachunków.- rzekł i zaczął przyglądać mi
się z uwagą. Przestał się uśmiechać. Jego twarz nie wyrażała żadnych
emocji, które mogły zdradzić czy on żartuje czy mówi na poważnie. Ale
jakie nie wyrównane rachunki?? Czyżby chodziło mu o ten sok?? Przecież
to dziecinada, gdyby tylko po to tu przyjechał.
-Co??
Jakich nie wyrównanych rachunków?? Co ty bredzisz!! Już chyba na głowę
upadłeś. – powiedziałam szybko prawie krzycząc. Kątem oka spojrzałam na
dziewczyny, które przyglądały się całej sytuacji i na migi pokazywała
bym była milsza. Jak mogę być milsza skoro taki dzieciak przyjechał
tylko po to by wyrównać porachunki powiązane z sokiem.
-No normalne. Nie przeprosiłaś jak należy wczoraj za wszystkie przezwiska, którymi mnie wczoraj obrzuciłaś.
-Co??
Myślisz, ze cię przeproszę?? Jaki bezczelny, nawet nie wiem jak się
nazywa i mnie obrażał i mam go jeszcze przeprosić?? Może jeszcze całować
po nogach i prosić o wybaczenie?? – wykrzyczałam mu. Jego twarz z
zamyślonej przemieniła się w wściekłą.
-Nie denerwuj mnie już!! A mam, nazywam się Lee Ha Jun. A co do mich nie wyrównanych rachunków.
W
tym momencie oblał mnie sokiem, który trzymał w ręce przez cała nasza
rozmowę. Sok pomidorowy miałam na włosach i na prawie całej kurtce.
Spojrzałam tylko kątem na grupkę uczniów z mojego gimnazjum, którzy się
nie mogli powstrzymać od śmiechu. Wyglądałam żałośnie. Stałam przed
eleganckim chłopakiem w posklejanych włosach i brudnej kurtce. Nie
wiedziałam co mam zrobić. Jedynie patrzyłam na po kolei na twarze moich
kolegów, koleżanek i spojrzałam na Ha Juna, który także śmiał się ze
wszystkimi.
umieram z ciekawosci co bedzie dalej :)
OdpowiedzUsuńnie mmoge sie doczekać kolejnego
OdpowiedzUsuń