wtorek, 21 sierpnia 2012

"Jeszcze nieazatytułowana opowieść" Rozdział 2, 3 i 4

Zapraszam na dalszy ciąg mojego opowiadania. 
Jak wynika już z pierwszej części, nie jest to historia z udziałem k-popowego Super Junior czy Shinee. Jeśli ktoś oglądał Boys Over Flowers to na 100% wie, kim jest F4. 
Zaczęłam pisać o tym już dawno temu. a wybór bohaterów jest bardzo związany z początkiem naszej przygody z Koreą. Boys Over Flowers to pierwszy serial jaki obejrzałyśmy i pierwsze zetknięcie się z tą kulturą. Później, kiedy już się w nim zakochałyśmy oraz grających w nim cudownych aktorach, przyjaciółka, która zresztą pokazała nam i sam serial z podnieceniem oświadczyła nam, że "Kim Hyun Joong grający w dramie ma swój własny zespół a prawie wszyscy członkowie bardzo podobnie się nazywają". Ojojoj. Długo zajęło nam zapamiętanie imion i rozróżnianie wszystkich członków SS501. To jednak stał się także nasz pierwszy zespół którego słuchałyśmy (i nadal słuchamy chociaż niestety już ze sobą nie pracują) z zapartym tchem.  

Jak ja bym chciała, żeby chłopcy reaktywowali swój boysband.

Po małym wstępie zapraszam na lekturę.



Rozdział 2:
Gosia

Około 15 jesteśmy już w pokoju i szykujemy się do wyjścia. Jesteśmy strasznie podekscytowane. Nie wiem jak to możliwe, że to robimy. Nigdy nie pokładałam nadziei, że nam się to uda i spotkamy słynne (wśród naszej paczki) F4. A co tam. Trzeba cieszyć się chwilą. Tak naprawdę to nadal nie wierze w ogóle w to, że tu jestem. Mój pierwszy lot samolotem był cudowny. Ten kraj też jest cudowny. Czasem trochę się boje i czuję się niepewnie, bo nigdy nie byłam jeszcze aż tak daleko od domu. Ale nie jest tak źle. Mam zamiar się bawić i niczym nie przejmować.
Nasze szykowanie się na jakąkolwiek imprezę jest szalone. Biegamy, krzyczymy, przepychamy się w lustrze. Ach, z ulgą wychodzę z pokoju na hol. Mam na sobie krótką szarą spódniczkę – i białą bluzkę bez ramiączek. Sprawdzam godzinę. Jest 16:30. Koncert zaczyna się piętnaście po siedemnastej. Jak długo jeszcze będą tam siedzieć to nie zdążymy. Wchodzę z powrotem.
- Dziewczyny pospieszcie się, bo się spóźnimy i nas nie wpuszczą. - krzyczę stojąc w drzwiach.
- Noo, już. - mówią chórem i wychodzą z łazienki.
Jak zwykle wyglądają pięknie. No, tak naprawdę to ja też wyglądam naprawdę dobrze. Zadowolone wychodzimy z hotelu i zatrzymujemy taksówkę na ulicy. Natalia - mistrz angielskiego, chociaż wszystkie umiemy mówić w tym języku to ona naprawdę posługuje się nim sprawnie – negocjuje cenę z taksówkarzem i mówi gdzie jedziemy.
Po dwudziestu minutach jesteśmy na miejscu. Naszym oczom ukazuje się ogromna scena z tysiącami świateł, a przed nią tysiące głów skierowanych w jej stronę. No nic. Zaczynamy nasz jakby nie było trudny marsz na przód widowni, bo tam mamy swoje miejsca. Gdy tam docieramy i siadamy na swoich miejscach, gasną wszystkie światła. Po chwili słychać już pierwsze dźwięki muzyki, a gdy mój ukochany Kim Hyun Joong zaczyna śpiewać wszystko zagłusza krzyk fanek. No oczywiście mój na pierwszym miejscu.

Rozdział 3:
Natalia

      Cudowny koncert. Cudowny Lee Min Ho. Cudowny Kim Hyun Joong. Cudowny Kim Bum. Cudowny Kim Joon. Och, jak ja bym chciała ich bliżej poznać. Wszystkie jesteśmy podekscytowane do tego stopnia, że oprócz Asi nie powiedziałyśmy ani słowa. Patrząc na innych, widzę taka samą reakcje. Ona jest dziwna. Ona zawszy była dziwna i zawsze będzie. W tym momencie mówi co będziemy robiły jutro. W dupie mam co będziemy robiły jutro. Teraz chcę rozkoszować się chwilą i podziwiać nasze gwiazdy. Jakbym jej zaczęła opowiadać o nogach albo sylwetce np. Kim Hyun Joonga to by mi powiedziała, że patrze tylko i wyłącznie na wygląd, a nie na to, że on jest pusty i co 5 minut zmienia fryzurę, żeby zrobić wrażenie na fankach. Przecież to jest gwiazdor. Po co mi się nad tym zastanawiać jak mogę patrzeć na niego tylko z widowni lub ekranu telewizora. Najważniejsze, że mam kogo podziwiać.
- Boże, zachowujecie się jak zaklęte. Jesteście w ogóle na tym świecie? Haalo? - moja siostra chyba próbuje do nas dotrzeć.
- Noo, co byś chciała? - pyta Dominika.
- Pytałam się, czy wracamy do hotelu, czy może pójdziemy tu coś zjeść.
- Hmm... Jak dla mnie to kusi mnie tamten bar. - Gosia pokazuje ręką bar oświetlony na niebiesko. Trzeba przyznać – bar wygląda zachęcająco.
- Dziewczyny, wy już idźcie i zamówcie coś dla mnie, a ja poszukam toalety. - mówi Asia i skręca w strunę sceny.
- Och, jak wam się podobało? - pyta Domi.
- Jeszcze się pytasz! Oni są boscy. Wszyscy razem wzięci. Jak zobaczyłam Hyun Joonga to myślałam, że mi serce wyskoczy. - Gosia ciężko wzdycha.
- Ty z tym Hyun Joongiem. Mi się wszyscy podobali bez wyjątku. Jak ja żałuje, że już nie ma tego filmu. Mogliby stworzy jakiś dalszy ciąg, jak są dorośli, mają dzieci lub coś takiego.
- A my koniecznie musimy przeprowadzić się do Korei. - żartuję sobie z marzeń Dominiki. - Myślisz, że oni też to tak przeżywają? Dla nich to jest tylko praca. Dostaną za to kasę i o wszystkim zapomną.
- Ach, ty. Nie pozwalasz nawet marzyć. Wyobraźcie sobie jak to by było cudownie codziennie ich spotykać.

Rozdział 4:
Asia

Kurde, żeby nie można było znaleźć nigdzie toalety. W takim miejscu WC powinno by co kawałek. Weszłam właśnie do jakiegoś ogrodu. Dziwne, ale tak pokierował mnie jakiś facet. Rozejrzałam się dookoła. Jak tu pięknie. Kamienista ścieżka prowadzi przez ogród z różnorodnymi drzewkami. Jedyne jakie znam to bananowce. Szkoda, że te banany są jeszcze niedojrzałe. Zjadłabym sobie jednego. A przed sobą widzę dosyć duży most. Chyba płynie tutaj jakaś mała rzeczka. Słysze szum wody. Po prostu tylko śmiać się i tańczyć. W tym momencie zrobiłam obrót wokół własnej osi i bum – wpadłam na kogoś. Poczułam na bluzce coś zimnego. To sok pomarańczowy, który trzymała osoba, z która się zderzyłam.
- Przepraszam, naprawdę przepraszam. - powiedziałam odruchowo po angielsku.
- Ach, cały jestem mokry. Ty zresztą też. - odpowiedział z lekką złością w tym samym języku. - Nie możesz patrzeć gdzie idziesz? - W tym momencie podniosłam wzrok i kompletnie mnie zatkało.
- Lee...Min...Ho... - wydusiłam w końcu z siebie. - Przepraszam, nie chciałam.
- A daj spokój. Nic się przecież nie stało. - powiedziała kobieta stojąca koło niego. Była starsza. Wyglądała na jakieś 45 lat. Mimo wszystko zjawiskowa.
- Chodź pójdziemy z powrotem i dam ci coś na przebranie. Nie możesz chodzić z mokrą bluzką. - dodała z pięknym uśmiechem.
- Yyy.. ja nie chciałabym sprawiać kłopotu. Mogę iść do toalety i wysuszyć.
- No wiesz co. Przecież to nic wielkiego. - chwyciła mnie za rękę i pociągła za sobą.
- Ja pójdę do chłopaków i tam się przebiorę. Zobaczymy się później. - powiedział Lee Min Ho.
To jakiś sen czy co? Nie raczej nie. Naprawdę przed chwilą stałam przed Min Ho. Naprawdę go dotknęłam. Co tam, że przy tym oblałam go sokiem. Dotknęłam go. To jest cudowne uczucie. I ta kobieta, koło której teraz idę. Wcale nie jest taka młoda, ale wygląda pięknie. Czarne, lekko falowane, długie włosy, czarne oczy. Ciekawe kim ona jest. Jakoś nie mam odwagi się zapytać.
- Byłaś na koncercie? - usłyszałam jej głos.
- Tak, z przyjaciółkami.- staram się, aby mój głos był pewny, ale chyba kiepsko mi to wychodzi. - świetny był.
- Prawda? Jeden z lepszych jakie miał. Myślę, że to dlatego, że Min Ho mógł wystąpi razem z przyjaciółmi. Brakowało mu ich.
- Gdybym ja nie miała przyjaciółek to moje życie byłoby nudne.
- No właśnie. Ostatnio każdy zajął się swoją pracą i w ogóle nie mieli czasu się razem spotkać, ale myślę, że teraz znowu będą razem się wspierać. Ach, ja takiej szansy nie miałam. - dodaje.
To ciekawe. Wystarczy na kogoś wpaść, a ile rzeczy można się o kimś dowiedzieć. Właśnie wchodzimy do niedużego budynku. Przechodzimy przez niedługi korytarz i wchodzimy do ostatnich drzwi. Moim oczom ukazuje się garderoba. Szczerze. Myślałam, że gwiazdy mają większe garderoby. Moja towarzyszka podaje mi biało-czerwoną koszulkę.
- Załóż ją, powinna by dobra. - uśmiecha się do mnie.
- Ale jak ją później pani oddam?
- Nie martw się o to. To zwykła bluzka, nie musisz mi jej zwracać. Najważniejsze, żebyś nie chodziła z plamą.
Po chwili jestem już przebrana. Bluzka leży na mnie znakomicie. Gdy dziękuję mojej wybawczyni, czuje wibracje w lewej kieszeni spodenek. Wyciągam telefon. To Dominika.
- Halo?
-Co jest? Zamknęli cię w kiblu czy co? My już tu jeść kończymy, a ciebie jeszcze nie ma.
- Sorki, ale miałam małą przygodę, jak wrócę to wam opowiem. Będę za 10 minut. - rozłączam się.
- Przepraszam, ale koleżanki już się o mnie martwią, bo długo nie wracam.
- Nie szkodzi. No, pięknie wyglądasz w tej koszulce.
- Bardzo pani dziękuję. - uśmiecham się. - Do widzenia. - odwracam się do drzwi.
- Hej, tak w ogóle to jak się nazywasz? - pyta kobieta.
-  Nawet się pani nie przedstawiłam. Mam na imię Asia. Przyjechałyśmy z Polski.
- Miło mi cię poznać. Ja jestem Lee He Yn. - podaje mi rękę.

2 komentarze:

  1. nie mogę doczekać się co będzie dalej^^...
    Prosze prześlij mi na pocztę te rozdziały
    co nie czytałam... Bo normalnie nie wytrzymam;P

    OdpowiedzUsuń
  2. Musisz uzbroić się w cierpliwość. Odkąd wkładam to na bloga, postanowiłam, że nikomu wcześniej nie pokażę tego co już napisałam. ;P

    OdpowiedzUsuń